Test PHILIPS Fidelio M2BT - Słuchawki bezprzewodowe

Fidelio M2BT
Radek Łabanowski

W poprzednim teście miałem do czynienia z Fidelio X2, więc podświadomie spodziewałem się, że M2BT również będzie dużą konstrukcją. Tymczasem model bezprzewodowy jest bardzo mały i lekki, waży zaledwie 186 g.

Marka PHILIPS
Cena 1 300 zł
Dostępność w 8 sklepach Sprawdź, gdzie kupić
Artykuł pochodzi z Audio 1/2016
Kup teraz
Nasza ocena
Wykonanie Czarne, smutnawe, ale solidne. Typowe materiały i przetworniki.
Funkcjonalność Łatwa regulacja, prosta i intuicyjna obsługa za pomocą dwóch "twardych" manipulatorów. Nie ma możliwości składania.
Brzmienie Dynamiczne, twarde, rozdzielcze, ale nie wyostrza problemów słabszych na

Philips Fidelio M2BT - budowa

Wszystko w słuchawkach Philips Fidelio M2BT jest czarne, nie wprowadzono nawet najmniejszych akcentów w innym kolorze. Muszle są okrągłe, poduszki i maskownice tworzą od wewnętrznej strony płaszczyznę - to typowe słuchawki nauszne. Przed schowaniem ich do dołączonego tekstylnego woreczka można przekręcić muszle o 90 stopni.

Dopasowanie odbywa się poprzez wysuwanie prowadnic z pałąka, a więc w sposób najbardziej standardowy. Połączenie muszli z pałąkiem wykonano za pomocą dużych pierścieni i zwyczajnych wkrętów.

Po pierwsze, wygląda to solidnie, a po drugie, wydaje się, że wymiana uszkodzonego elementu będzie nie tylko możliwa, ale także prosta. Na prowadnicach, po wewnętrznej stronie, umieszczono podziałkę zgodnie z dizajnem - w kolorze ciemnoszarym.

Pałąk słuchawek Philips Fidelio M2BT jest od środka pokryty syntetyczną, dość twardą skórą, a z zewnątrz materiałem o wyrazistej fakturze.

Philips Fidelio M2BT - gniazda przyłączeniowe i czas pracy

Lewą muszelkę rozpoznajemy po panelu NFC oraz wejściu na kabel audio (teoretycznie są też oznaczenia L i R, ale praktycznie - niewidoczne). Przewód ma 1,2 m długości i typowe wtyki mini-jack.

Od strony słuchawek wtyczka ma specjalny kształt i dwa minibolce, przy gnieździe są odpowiednie wpusty, co tworzy pewne i ładne połączenie. Bez trudu można jednak użyć przewodu ze standardową wtyczką. Dołączony kabel jest w materiałowej plecionce zapobiegającej splątaniu.

Gniazdo do ładowania znajduje się już na prawej muszli, pełna bateria pozwala na słuchanie przez 10 godzin. 

Czytaj również: Linia produktów Philips Fidelio wróciła na rynek i ma się dobrze

Manipulator okazuje się elementem stosunkowo prostym do opanowania. Sekwencja wciśnięć i przytrzymań pozwala obsługiwać funkcje dołączonego urządzenia, z rozmowami telefonicznymi włącznie. 

Philips Fidelio M2BT - obsługa

Obsługa Philips Fidelio M2BT została zorganizowana na dwóch manipulatorach. Wciskając jeden z nich - w praktyce niewidoczny, ukryty pod siateczką okrywającą zewnętrzną część muszelki - włączamy i wyłączamy słuchawki oraz wybieramy opcję słuchania muzyki albo rozmowy przez telefon. Drugim manipulatorem wykonujemy bardziej szczegółowe funkcje, jak przerzucanie nagrań, pauzowanie i kontrolę rozmów telefonicznych.

Philips Fidelio M2BT to konstrukcja zamknięta, z 40-mm przetwornikami. W BT zastosowano kodeki aptX, SBC, AAC, przepustowość 4.0, a zasięg pracy zadeklarowano na 15 m, zatem więcej niż standardowe 10 m.

Poprzez BT słuchawki mogą być sparowane z maksymalnie ośmioma urządzeniami, a z dwoma pracować równocześnie.

Odsłuch

Powitało mnie brzmienie twarde i mało przyjazne, ale nienatarczywe. Potrzebowałem kilku minut, by się do tego stylu przyzwyczaić i rozeznać w jego lepszych cechach. Dźwięki były czyste i dobrze separowane, jednak stosunkowo zimne i odsunięte.

Natomiast bardzo pozytywne wrażenie zrobiła dynamika. Tempo zmian, przy wysokiej rozdzielczości, służyło doskonale nagraniom rockowym, nawet tym najostrzejszym. Co ciekawe i trochę niespodziewane - M2BT były "wyrozumiałe" dla słabszych realizacji.

Gąbki muszelek są bardzo wysokie, skóropodobne poszycie tworzy z maskownicą płaszczyznę przyciskaną do ucha.

Być może powodem takiej sytuacji jest powściągliwość góry, która z jednej strony pozwala na twarde rządy średnicy, a z drugiej - sama nie wbija szpil i nie przycina. Ostatecznie, znowu jakimś sposobem całe brzmienie nie jest zaciemnione. Bas jest suchy i kontrolowany, wpisuje się w ten sam nurt co P5 i Soho.

Podłączenie przewodem nieco zmieniło proporcje i akcenty. Całość była wyraźnie potężniejsza, bliższa, bardziej spektakularna i najbardziej pomogło to niskim częstotliwościom. W wielu nagraniach pojawiły się bardziej soczyste, niższe zejścia.

Grzegorz Rogóż

Radek Łabanowski
Radek Łabanowski
Z AUDIO związany nieprzerwanie od 1995 roku, ze sprzętem audio znacznie dłużej. Współtwórca laboratorium pomiarowego AUDIO, nad którym sprawuje pieczę. Uporczywie mierzy i słucha. Miłośnik muzyki, wielbiciel fizycznych nośników, taśm i płyt oraz sprzętu do ich odtwarzania. Wciąż lubi słuchać, muzyki i ludzi. Tata Poli i Ignacego. Opiekun dwóch kotów.
Zobacz artykuły autora
PHILIPS testy Zobacz więcej
PHILIPS aktualności Zobacz więcej
Najnowsze testy Zobacz więcej
logo logo