Test VINCENT PHO-8 - Przedwzmacniacze gramofonowe

PHO-8
Wojciech Pacuła

Mały i niedrogi PHO-8 składa się z dwóch "pudełeczek" - zasilacza i układu wzmacniającego. To bardzo prosty przedwzmacniacz MM/MC z dwoma stałymi impedancjami (100 omów/47 kiloomów - MM/MC) i niezmienną pojemnością obciążenia. Wzmocnienie ma tylko dwa położenia - 40 i 60 dB, a zmienia się je małym przyciskiem na przedniej ściance.

Marka VINCENT
Cena 1 200 zł
Dostępność w 8 sklepach Sprawdź, gdzie kupić
Dystrybutor Audio System Zobacz ofertę dystrybutora
Artykuł pochodzi z Audio 5/2012
Kup teraz
Nasza ocena
Wykonanie Mała, ale solidna obudowa, z zewnętrznym zasilaczem w równie dobrym "opakowaniu".
Funkcjonalność Tylko podstawowa – wybór między MM a MC, bez dodatkowych regulacji.
Brzmienie Przyjemne, wciągające, uspokojone.

Front Vincenta PHO-8 jest aluminiowy, obudowy wykonano ze stalowej blachy. Między wejściem i wyjściem (niezłocone RCA) znajduje się zacisk dla masy, a z boku gniazdo DIN dla kabla łączącego z zasilaczem.

Mechaniczny włącznik umieszczono na tylnej ściance zasilacza. W torze każdego kanału pracują dwa układy scalone - OPA134 oraz OPA228 (Burr-Browna). Oporniki są metalizowane, kondensatory to polipropylenowe Wimy.

Zasilacz, pomimo małych rozmiarów, jest zaskakująco ciężki. To klasyczny zasilacz liniowy z transformatorem EI i dwoma uzwojeniami wtórnymi - osobno zasilany jest układ wzmacniający, osobno przekaźnik na wyjściu oraz diody.

Już w tym pudełku zasilacz ma układy stabilizujące napięcie, a także sporo kondensatorów filtrujących, powtórzonych w pudełku ze wzmocnieniem. Urządzenie wyposażono w układ opóźniający podanie napięcia dla sekcji wzmacniającej - najpierw włączany jest zasilacz, a po kilku sekundach elektronika.

Odsłuch

W porównaniu z drogimi przedwzmacniaczami, wolumen Vincenta PH-8 jest zredukowany. Nie miejmy złudzeń - za jakość się płaci, a naturalność źródeł pozornych, ich plastyka, głębia itp. idzie pod topór księgowego jako pierwsza.

Vincent PHO-8 nadrabia to gładkością brzmienia. Jego przekaz jest bardzo przyjazny, niewyostrzony. Na szczęście nie popada w drugą skrajność i nie topi wszystkiego w cieple. Choć skraje pasma są przytłumione, to dźwięk wydaje się w dużej mierze naturalny, jest bowiem dobrze zrównoważony.

Z Vincentem wysłuchamy w spokoju, choć bez wielkiej ekscytacji, ale i bez bólu, nawet trudnych płyt, jak "Hourglass" Dave’a Gahana. To, co bardzo drogie przedwzmacniacze osiągają rozdzielczością i wypełnieniem, tutaj jest załatwione na skróty - ładną i bezpieczną barwą.

Vincent PHO-8 to wynik kompromisów, ale wciąż daje przyjemność obcowania z winylem.

Specyfikacja techniczna
Typ MM/MC
Zmiana wzmocnienia [W] nie
Zmiana imp. wejściowej nie
Zmiana poj. wejściowe nie
Filtr subsoniczny nie
Zdalne sterowanie nie
Zewnętrzny zasilacz tak
Wojciech Pacuła
VINCENT testy Zobacz więcej
VINCENT aktualności Zobacz więcej
Najnowsze testy Zobacz więcej
logo logo