O ile tamta płyta odwoływała się do tradycji jazzowo-funkowej, to teraz Lamar powrócił do korzennego hip hopu. Żywe instrumenty zastąpiły syntetyczne bity i obrobione na różne sposoby sample wokalne. Sama muzyka buja jednak równie miło, a melodie wciskają się do głowy.
Kendrick Lamar nie przesadzał z gośćmi (są wśród nich ci z najwyższej półki, jak U2, James Blake i Rihanna), zostawiając sobie główne pole do popisu zarówno w superszybkich rymowankach, jak i w wyważonych piosenkowych kawałkach.
Amerykanin, choć nie ma jeszcze trzydziestki, już stał się legendą czarnej muzyki i bije na głowę całą plejadę wykonawców dumnie nazywających się hiphopowymi gwiazdami.
UNIVERSAL