Gold Cobra

LIMP BIZKIT
Gold Cobra

Inne
Nasza ocena
Wykonanie:
Nagranie:
Osiem lat - tyle minęło od czasu premiery ostatniego pełnoprawnego longplaya grupy Limp Bizkit. W tym międzyczasie skończyła się moda na nu metal, a nieliczne zespoły z okresu jego świetności, które nadal pozostają w biznesie, zaczęły oficjalnie grać"metal alternatywny". Czy jest to wobec tego dobry moment na comeback Freda Dursta i spółki?

Osiem lat - tyle minęło od czasu premiery ostatniego pełnoprawnego longplaya grupy Limp Bizkit. W tym międzyczasie skończyła się moda na nu metal, a nieliczne zespoły z okresu jego świetności, które nadal pozostają w biznesie, zaczęły oficjalnie grać"metal alternatywny". Czy jest to wobec tego dobry moment na comeback Freda Dursta i spółki?
Raczej tak, choć tylko dla jego starych fanów.

Gdy "Gold Cobra" zaczyna kręcić się w odtwarzaczu, można odnieść wrażenie, że czas się zatrzymał. Ponad 40-letni lider Limp Bizkit, pojawiający się wciąż w klipach w charakterystycznej czapeczce z daszkiem, z typową dla siebie uszczypliwością wypluwa z siebie antagonistyczne teksty. Zamiast jakichkolwiek śladów dojrzałości twórcy, z głośników wylewa się muzyka wywołująca nostalgiczne westchnienia za czasem, gdy nu-metal był najlepszym gatunkiem do głośnego słuchania w samochodzie.

Co zabawne, dzisiaj również w takich warunkach sprawdza się najdoskonalej. Zawdzięcza to oczywiście w dużej mierze mocnym riffom i wpadającym w ucho melodiom. Dla jednych będzie to muzyczna rozrywka niepodlegająca ocenie, dla innych - czysta kakofonia. Jednak w ogólnym rozrachunku miło, że zespół wrócił. Nawet jeśli krytyka pożre go żywcem, nie odbierze to większości osób nieskrępowanej przyjemności ze słuchania.

M. Kubicki
Universal

Gatunki muzyki
Inne pozostałe aktualności
Zobacz więcej
logo logo