Test ERZETICH Thaila - Słuchawki przewodowe

Thaila
Radek Łabanowski

Słoweńska firma Erzetich niedawno obchodziła swoje 10. urodziny. To wciąż mały producent, sam nazywający się "butikowym". Chodzi o przeciwieństwo produkcji wielkoseryjnej, o wyrób oryginalny, wykonywany w dużym stopniu ręcznie, czasami przez samego projektanta. Wydaje się, że takie walory mają szczególnie dużą wagę właśnie w słuchawkach – z którymi mamy przecież najbardziej osobisty, bezpośredni, wręcz intymny kontakt.

Marka ERZETICH
Cena 2 000 zł
Dostępność w 1 sklepie Sprawdź, gdzie kupić
Dystrybutor Rafko Zobacz ofertę dystrybutora
Artykuł pochodzi z Audio 10/2024
Kup teraz
Nasza ocena
Wykonanie Produkt "butikowy", ekstremalnie oryginalny wygląd. Drewno i metal. Muszle półotwarte.
Laboratorium Duży nacisk pałąka konieczny, aby stosunkowo niewielkie poduszki dobrze przylegały. Możliwość połączenia zbalansowanego (potrzebny będzie dodatkowy przewód). Niska, uniwersalna impedancja (32 Ω).
Brzmienie Gęste, przyciemnione, z obfitym basem i delikatnymi wysokimi tonami. Konsekwentnie "analogowe", specyficzne, ale komfortowe.

Poza tym fakt, że nie nosimy słuchawek z masowej produkcji, od fimy wszystkim znanej, pozwala poczuć się wyjątkowo i tak też zaprezentować otoczeniu… które, mimo owej "intymności", zawsze widzi, co mamy na głowie. Stąd też produkcja słuchawek rozwija się również w takim kierunku, co znakomicie urozmaica rynek audio.

Wszystkie urządzenia Erzetich powstają niemal od podstaw w dwóch niewielkich zakładach. W ofercie są cztery wzmacniacze słuchawkowe i cztery słuchawki – dwie konstrukcje planarne i dwie bardziej konwencjonalne, z przetwornikami dynamicznymi. Erzetich Thalia są najtańsze i najmniejsze, a więc należą do tej ostatniej kategorii. Tytanowe przetworniki mają średnicę 40 mm.

W większości przypadków słuchawki Erzetich mają zastosowanie ściśle domowe; model Thalia jest wyjątkiem. Chociaż w domu też zagrają, to producent podkreśla ich uniwersalność, mobilność, możliwość podłączenia do dowolnego źródła. Ważą tylko 290 g, co jest bardzo dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę metalową konstrukcję. Impedancja wynosi 32 Ω, i jest wartością "wygodną" w kontekście przenośnych grajków.

Jaka Thalia jest, każdy widzi. Określenie ich wyglądu mianem technicznego czy nawet surowego nie oddaje stanu rzeczy. Usprawiedliwione jest słowo "brutalny"… którego w swojej prezentacji używa sam producent.

Wyksponowano mocowania poszczególnych elementów z odstającymi łbami kilkunastu śrub. Erzetich stosuje wysokiej jakości materiały – lite drewno (ośmiokątne korpusy muszli), metal (pałąki, przeguby, mocowania) i ekologiczną skórę (poduszki).

Zawieszone na przegubach muszle obracają się bez żadnych ograniczeń (trzeba tylko uważać, aby nie poskręcać kabli). Regulacja pałąka jest także wyjątkowa – polega na zablokowaniu masywną śrubą prowadnicy w odpowiedniej pozycji (dla każdej strony niezależnie); to jeszcze bardziej "rękodzielniczy" sposób niż w Audeze MM-100.

Pady są pękate, grube i dość sztywne, opierają się na uszach, nie obejmując ich.

Do górnej części pałąka przyklejono gąbkowe wałeczki (obłożone skórą). Ekologiczną skórą obszyto również grube i bardzo sztywne pady. Aby zapewnić stabilność na głowie (zwłaszcza, że jest to konstrukcja nauszna, a nie wokółuszna), nacisk pałąka musi być dość mocny.

Tylne, ażurowe osłony muszli sugerują, że mamy do czynienia z konstrukcją otwartą, ale jest tam pewna izolacja i wytłumienie znajdujące się za przetwornikami. Każdą "stronę" podłączamy niezależnie, na dolnej krawędzi muszli znajduje się 3,5-mm gniazdo.

Można więc pokusić się o tryb zbalansowany, chociaż w zestawie jest tylko 120-cm kabel z końcówką mini-jack. Czerwona koszulka termokurczliwa (na prawym kanale) to jedyne oznaczenie, jakie znalazłem.

Muszle swobodnie obracają się na masywnych, metalowych przegubach.

Erzetich Thalia - odsłuch

Erzetich Thalia prezentują dźwięk mocno nasycony, przez to cieplejszy. Można powiedzieć, że to negatyw Audeze MM-100, ale wypada przy tym zastrzec, iż nie są to najbardziej skrajne przypadki tych stylów grania, które reprezentują.

W charakterystyce MM-100 na pierwszy plan wychodzą wysokie tony, a Thalia będzie przekonywać do siebie miłośników basu. I nie tylko basu; również plastycznej, miękkiej średnicy, ogólnej łagodności i łaskawości dla słabszych nagrań. Bas jest obszerny, ale jeszcze nie potężny ani atakujący.

Znam wiele słuchawek, z których basu jest jeszcze więcej, młóci albo się przelewa. W tym przypadku jest wyjątkowo przyjemny, nisko rozciągnięty, pulsujący. Brzmienie Thalia tworzy klimat analogowy, świetnie pasujący do ich estetyki.

Każda z muszli ma 3,5-mm gniazdo sygnałowe i do obydwu należy podłączyć wtyki.

Słuchawki podłączyłem do przetwornika DAC i o razu przyszedł mi na myśl dźwięk z… gramofonu. Nie jakiegoś wyczynowego, ale zgodnego z popularnym schematem. Kremowy, gładki, na pewnych nagraniach trochę przygaszony, ale też bliski, intymny, delikatny.

Góra pasma oszczędna, zaokrąglona, nie będzie źródłem wielkich emocji ani problemów. Średnica trochę podbarwiona, ale w sposób niezagrażający natarczywości, a przy tym niezakłócający komunikatywności.

Każda muzyka była natychmiast "zrozumiała", chociaż pokazana w szczególny sposób. Erzetich Thalia nie służą do monitorowania (tak jak MM-100), ale można z nimi odpocząć.

Specyfikacja techniczna
Długość przewodu 120 cm
Wtyk [mm] 3,5 mm (+ przejściówka 6,3 mm)
Typ Półotwarte
Poduszka Nauszne
Masa 390
Impedancja (Ω) 32
Radek Łabanowski
Radek Łabanowski
Z AUDIO związany nieprzerwanie od 1995 roku, ze sprzętem audio znacznie dłużej. Współtwórca laboratorium pomiarowego AUDIO, nad którym sprawuje pieczę. Uporczywie mierzy i słucha. Miłośnik muzyki, wielbiciel fizycznych nośników, taśm i płyt oraz sprzętu do ich odtwarzania. Wciąż lubi słuchać, muzyki i ludzi. Tata Poli i Ignacego. Opiekun dwóch kotów.
Zobacz artykuły autora
ERZETICH testy Zobacz więcej
Najnowsze testy Zobacz więcej
logo logo