Test PIONEER SE-NC21M - Słuchawki przewodowe

SE-NC21M
Radek Łabanowski

Po bolesnym rozwodzie z techniką wideo w ogólności i produkcją plazm w szczególności Pioneer postanowił powrócić do swoich korzeni, czyli do audio. Po kolejnych pojawiających się produktach widać ogromną determinację firmy i chęć udowodnienia sobie i światu, że są nadal innowacyjni.

Marka PIONEER
Cena 320 zł
Dostępność w 16 sklepach Sprawdź, gdzie kupić
Dystrybutor DSV Bokuniewicz Jankowski Spółka Jawna Zobacz ofertę dystrybutora
Artykuł pochodzi z Audio 6/2013
Kup teraz
Nasza ocena
Wykonanie Superlekkie – 120 g, nie skrzypią, dobrze się składają; najsolidniejsze etui w całym teście.
Brzmienie Podejrzanie muzykalne i zachęcające (może je kąpią w jakichś feromonach przed pakowaniem?).

Zacznę przewrotnie, czyli od etui - najsolidniejsze ze wszystkich, przypomina mydelniczkę albo pojemnik na golarkę, wykonane z twardego tworzywa ABS.

Wewnątrz odnalazłem przejściówkę samolotową i bateryjkę AAA, którą chowa się pod zdejmowanym bocznym deklem. Przewód jest nieodpinany, choć - jako jedyny w teście - podłączony po "audiofilsku", do obydwu przetworników.

Konstrukcja słuchawek eer SE-NC21M jest prościutka. Poduszki wypełniono na całej powierzchni, włącznie z tą przestrzenią, przez którą zwykle płynie fala od przetworników do uszu - tutaj przeciska się ona przez warstwę gąbki.

Z kolei pałąk nie ma żadnej wyściółki (ale, o dziwo, nie uwiera, mimo że łeb mam łysy). Pomimo zastosowania niedrogich materiałów, wyglądają dobrze, nie skrzypią, dość wygodnie leżą na głowie, są lekkie, tłumienie działa, a bateria jest wręcz nieśmiertelna na tle konkurencji.

Można też wziąć pod uwagę, że to jednak produkt z rozpoznawalnym logo w cenie tak niskiej, że aż śmiesznej (jak na słuchawki z aktywnym tłumieniem).

Odsłuch

Słuchawki Pioneer SE-NC21M grają lepiej, niż kosztują. Jeśli nie będziemy liczyli na cud, to rozczarowania nie będzie, i o ile jest to dźwięk dość typowy dla takich małych "ogryzków", to właśnie słuchając Pioneerów w rytmicznym repertuarze (Alicia Keys, Annie Lennox) głowa zaczęła mi się najmocniej do taktu kiwać. Nie będę się nawet starał wyjaśniać, dlaczego - to po prostu na swój sposób muzykalne słuchawki do pracy w warunkach drogowych.

Włączenie ANC psoci - tracimy i tak nie najmocniejszy dół, tonacja przenosi się wyżej. No i co z tego? Gra James Blunt "Stay the Night" i kompletnie nie przeszkadza mi, że stopa perkusji brzmi jakbym pukał palcem w pudełko zapałek, basu nie ma i w ogóle wszystko jest dość zlane, ale dalej chce się słuchać.

Specyfikacja techniczna
Typ Otwarte
Poduszka Nauszne
Ergonomia Bateria podtrzymująca ANC właściwie nieśmiertelna, tym bardziej, że poza podróżą lepiej słucha się ich bez ANC. Na początku cisną w uszy jak dwie piłeczki tenisowe, ale to mija.
Radek Łabanowski
Radek Łabanowski
Z AUDIO związany nieprzerwanie od 1995 roku, ze sprzętem audio znacznie dłużej. Współtwórca laboratorium pomiarowego AUDIO, nad którym sprawuje pieczę. Uporczywie mierzy i słucha. Miłośnik muzyki, wielbiciel fizycznych nośników, taśm i płyt oraz sprzętu do ich odtwarzania. Wciąż lubi słuchać, muzyki i ludzi. Tata Poli i Ignacego. Opiekun dwóch kotów.
Zobacz artykuły autora
PIONEER testy Zobacz więcej
PIONEER aktualności Zobacz więcej
Najnowsze testy Zobacz więcej
logo logo