Test HOUSE OF MARLEY PVF - Słuchawki bezprzewodowe

PVF
Radek Łabanowski

Nazwa House of Marley nawiązuje nie tyle do słynnego muzyka, ile do kojarzonej z nim kultury – radosnego i słonecznego stylu życia. Firma przekonuje, że w takim nastroju możemy korzystać ze sprzętu trzech kategorii, którymi się zajmuje: słuchawkami, głośnikami bezprzewodowymi i… gramofonami.

Marka HOUSE OF MARLEY
Cena 450 zł
Dostępność w 21 sklepach Sprawdź, gdzie kupić
Dystrybutor Audio Klan Zobacz ofertę dystrybutora
Artykuł pochodzi z Audio 12/2023
Kup teraz
Nasza ocena
Wykonanie Fantazyjne, radosne, kolorowe. Niekonwencjonalna konstrukcja pałąka, słuchawki niewielkie i bardzo lekkie.
Funkcjonalność Wygodne i bardzo mobilne (łatwo się składają), wyłącznie transmisja Bluetooth.
Brzmienie Swobodne, żywe, młodzieżowe. Mocny, rytmiczny bas, błyszczące wysokie tony.

House Of Marley PVF - konstrukcja 

Positive Vibration Frequency to najnowszy model, przygotowany w trzech wersjach kolorystycznych: czarnej, miedzianej i najbardziej "marlejowskiej" – rasta (z motywami zielono-żółto-czerwonymi). Muszle są wyjątkowo pękate, poduszki to grube, ale miękkie "obwarzanki".

Zewnętrzne, centralne części muszli ozdobiono nakładkami z logo firmy, ich struktura przypomina drewno, i chociaż element jest niewielki, to wystarczy, aby kontrastować z czernią (testowanej wersji) i ocieplić wizerunek, ale nawet ta czerń jest okraszona "przypadkowymi", kolorowymi kropkami, jakby ktoś zapomniał zgarnąć słuchawek w lakierni i muszlom oberwało się resztkami farby z pistoletu.

Muszle zawieszono na bardzo delikatnych (ale sztywnych) metalowych pręcikach. Ich regulacja jest płynna, stelaż porusza się w bocznych uchwytach, które również możemy "łamać", składając słuchawki do niewielkich rozmiarów. Ważą zaledwie 215 g, a więc tyle, ile ATH-M20xBT Audio-Techniki – to najlżejsze słuchawki tego testu.

W delikatnej konstrukcji pałąka nie ma miejsca na maskowanie kabli, więc House Of Marley PVF eksponuje je skręcając przewody w efektowne spirale. Pałąk też nie jest typowy, górną część obłożono sztuczną skórą, ale od dołu (od strony głowy) nawiązano wykończeniem do weluru, dodatkowo z boku doszyto wąski pasek z materiału w abstrakcyjne wzorki.

Po maksymalnym rozsunięciu pałąka słuchawki idealnie pasowały na moją głowę, więc zapasu już nie było. Nacisk boczny jest umiarkowany, pady dobrze przylegają do uszu. Izolacja pasywna jest całkiem przyzwoita i musi wystarczyć, bo słuchawki nie mają aktywnej elektroniki.

House Of Marley PVF - obsługa

Obsługa słuchawek House Of Marley PVF sprowadza się do trzech przycisków umieszczonych na prawej muszli w najbardziej typowym układzie. Tam znajduje się też złącze USB do ładowania akumulatorów (czas pracy 34 godziny).

Pomimo lekkości mechanizmy pozwalają na składanie muszli do środka.

Słuchawki nie mają wejścia analogowego, jedyny sposób dostarczenia sygnału to BT; producent nie deklaruje, z jakich systemów kodowania możemy korzystać, a mnie udało się zestawić jedynie połączenie SBC.

Tym razem nie będziemy instalować aplikacji, sprawdzać różnych trybów, ani kombinować z ustawieniami. PVF są wolne od takich dodatków: z jednej strony – atrakcji, z drugiej – komplikacji.

Jedynym sposobem przesyłu sygnału jest Bluetooth. I tak jak bezproblemowa jest ich obsługa, takie jest też brzmienie, o ile tylko wyjdziemy z założenia, że ich użytkownikiem nie będzie gnuśny audiofil, ale osobnik młody i "aktywny".

"Pozytywne wibracje" widać również w spiralnie skręconych kablach. 

Brzmienie

Naturalnym "środowiskiem" słuchawek House Of Marley PVF jest otoczenie pełne zgiełku – to przecież słuchawki mobilne. Profil PVF wychodzi temu naprzeciw, premiując niskie częstotliwości (które giną w hałasie).

Dzisiaj chcąc rozwiązać ten problem, i nie bojąc się w domowym zaciszu soczystego, nawet dominującego basu, sięgamy już nie po JBL-a, który na basie odpuścił gwoli lepszej równowagi, lecz właśnie po PVF. Chociaż nie tylko, ale nie wyprzedzajmy wypadków. 

Nie jest to jednak dźwięk tłusty i ślamazarny. Muzykę niesie dynamika, rytm, uderzenia, podkreślona gra gitary basowej, nie hamują jej tąpnięcia i pomruki.

Energia przechodzi też na niższą średnicę, z kolei łagodność w jej wyższym podzakresie przesuwa wokale i wiele instrumentów akustycznych w niższe partie. Efektownie i przyjemnie.

Do obsługi służą trzy przyciski na prawej muszli, gdzie umieszczono także złącze USB-C do ładowania.

Kiedy jednak zmierzamy jeszcze wyżej na skali częstotliwości, uprzejmości się kończą. Struny są wyraźne, werbel szybki, blachy błyszczące. Ale nie jest tego wcale zbyt wiele, gdy weźmiemy pod uwagę aktywność basu, który jest w ten sposób właściwie "skontrowany".

Mimo to wysokie tony nie są ostre ani ekstremalnie szczegółowe, sam skraj wydaje się zaokrąglony. Taka charakterystyka nie jest podporządkowana ortodoksyjnym zasadom liniowości i precyzji, tworzy jednak kompozycję nie tylko ciekawą i ekspresyjną, ale nawet… całkiem komfortową.

Ten dźwięk mi nie imponował, ale wcale mnie nie męczył, a nabierał największego sensu przy słuchaniu muzyki, którą się zwyczajnie lubi, a nie takiej, która służy do sprawdzania sprzętu.

Specyfikacja techniczna
Wejście analogowe Nie
Aplikacja mobilna Nie
ANC Nie
Czas pracy (godz.)
Typ Zamknięte
Poduszka Nauszne
Masa 215
Impedancja (Ω) 32
Bluetooth
Kodeki BT SBC
NFC Nie
Radek Łabanowski
Radek Łabanowski
Z AUDIO związany nieprzerwanie od 1995 roku, ze sprzętem audio znacznie dłużej. Współtwórca laboratorium pomiarowego AUDIO, nad którym sprawuje pieczę. Uporczywie mierzy i słucha. Miłośnik muzyki, wielbiciel fizycznych nośników, taśm i płyt oraz sprzętu do ich odtwarzania. Wciąż lubi słuchać, muzyki i ludzi. Tata Poli i Ignacego. Opiekun dwóch kotów.
Zobacz artykuły autora
HOUSE OF MARLEY testy Zobacz więcej
HOUSE OF MARLEY aktualności Zobacz więcej
Najnowsze testy Zobacz więcej
logo logo