Test ESA NEO 3 (v2) - Zespoły głośnikowe

NEO 3 (v2)
Andrzej Kisiel

Wprowadzając czasami tylko kosmetyczne zmiany, producenci nie tracą okazji, aby ogłaszać debiut zupełnie nowych konstrukcji czy całych serii. Co najmniej informują o pojawieniu się nowych lub odnowionych modeli, przypominając tym samym o swoim istnieniu, a także otwierając sobie drogę do testów. Tymczasem firma ESA poważnie zmodyfikowała konstrukcję Neo 3 i w żaden sposób nie oznaczyła tego w symbolu, niczego nie zmieniła w opisie... jakby opierając się na znanej formułce: Producent zastrzega sobie prawo do zmian... Pierwsze, oryginalne Neo 3 testowaliśmy trzy i pół roku temu, aktualna wersja pojawiła się ok. półtora roku temu, więc też nie jest zupełną nowością, ale na pewno ma prawo do testu. Do rozróżnienia ich sami wprowadzamy w tytule indeks v2, ale w nawiasie.

Marka ESA
Cena 7 500 zł
Dostępność w 2 sklepach Sprawdź, gdzie kupić
Dystrybutor ESA Zobacz ofertę dystrybutora
Artykuł pochodzi z Audio 6/2016
Kup teraz
Nasza ocena
Wykonanie Typowa ESA – obudowa prosta, ale proporcjonalna, solidna i starannie wykończona naturalnym fornirem (w tym teście jako jedyna), maskownica na magnesy, konwencjonalny układ dwuipółdrożny na dobrych przetwornikach.
Laboratorium Obniżony poziom w zakresie wysokich tonów, w zakresie niskotonowym charakterystyka opada wcześnie, ale łagodnie, -6 dB przy 45 Hz. Impedancja znamionowa 4 Ω, wysoka czułość 89 dB.
Brzmienie Jednoznacznie spójne, gęste, ze środkiem pasma w roli głównej, bas akompaniuje, góra podporządkowana. Tworzą klimat „analogu”, unikając ostrości i twardości, ale potrafią zagrać mocno i dobitnie – wychodzą z dźwiękiem do przodu, mniej zajmują się dalszymi planami.

W ofercie ESA jest też model Neo 3 SE, opracowany mniej więcej w tym samym czasie co pierwsze Neo 3, jednak zupełnie inny (już o tym pisaliśmy przy okazji testu Neo 3 SE), począwszy od głośników, na obudowie skończywszy, który jednak nie przeszedł żadnych przeobrażeń, i na nic takiego się nie zanosi. Mamy więc w ofercie wciąż te same Neo 3 SE i zmienione Neo 3, którymi teraz się zajmiemy.

W pierwszej wersji Neo 3 głośniki nisko-/nisko-średniotonowe pochodziły z firmy Wavecore, w nowej są to Scan-Speaki - podobnie jak wysokotonowy (poprzednio i teraz). To komplet wybrany z najtańszej serii duńskiego producenta - Discovery - której modele w pewnym stopniu bazują na dawnych, najlepszych głośnikach innej duńskiej znamienitości - Vify (która jako producent głośników już zniknęła).

Dwie 18-cm jednostki mają membrany z włókna szklanego, stosowanego przez Scan-Speaka tylko w tej serii. Duńska firma znana jest ze swojego zamiłowania do membran celulozowych, których różne ciekawe odmiany występują w droższych seriach, skąd więc włókno szklane? Możliwe jest produkowanie niedrogich głośników z membranami celulozowymi, mógłby to robić i Scan-Speak na pułapie cenowym serii Discovery.

W grę wchodzi jednak inny aspekt jakości - stałość parametrów, ważna dla profesjonalnej firmy zaopatrującej inne profesjonalne firmy. Tanie membrany celulozowe kupuje się w Chinach, jednak tamtejsza ich produkcja nie zapewnia takiego reżimu, jakiego wymaga Scan-Speak.

Membrany celulozowe produkuje więc dla Duńczyków najlepszy specjalista - niemiecka firma Dr Kurt Muller, której produkty nie są jednak na tyle tanie, aby mogły pojawić się w serii Discovery. Z kolei membrany z włókna szklanego, o wymaganych parametrach, są dostępne u wielu innych, tańszych producentów.

Ostatecznie o ich jakości w dużym stopniu decyduje proces powlekania, który odbywa się już na miejscu, w duńskiej fabryce Scan-Speaka. Na przystępną cenę modeli serii Discovery (są średnio kilka razy tańsze od głośników kolejnej serii Classic, nie mówiąc o jeszcze droższych seriach Revelator i Illuminator) wpływa też półautomatyczny proces produkcji i mniej rygorystyczna kontrola jakości (modele wyższych serii są produkowane "ręcznie", a kontrola jest stuprocentowa). Głośnik wysokotonowy ma jedwabną membranę kopułkowo- -pierścieniową (dawniej znany jako DX25 Vify) i podwójny układ magnetyczny.

ESA udowodniła celowość starań o wykonanie jak najcieńszej ramki maskownicy. Dzięki jej redukcji do 5 mm, na charakterystyce nie widać niemal żadnych zmian. Tak lekką maskownicę może utrzymać kilka malutkich magnesów neodymowych. Aranżacja przetworników (i otworu bas-refleks) na przedniej ściance i dopasowane do niej wycięcie w płycie maskownicy pozwalają zakładać ją w obydwie strony ("do góry nogami").

Aranżacja i filtrowanie jest klasyczne dla układu dwuipółdrożnego, z typowymi częstotliwościami podziału - ok. 500 Hz i ok. 3 kHz. Obydwie 18-tki pracują we wspólnej komorze, o objętości ok. 30 l, ale z dwoma wylotami bas-refl eksu - główny, o średnicy ok. 6 cm, jest zlokalizowany na froncie; dodatkowy, o średnicy ok. 4 cm, umieszczono z tyłu, na górze.

Producent rekomenduje użytkownikowi eksperymenty polegające na zamykaniu dodatkowego otworu specjalnymi pierścieniami tłumiącymi, co subtelnie, ale zauważalnie zmienia strojenie układu, pozwalając w pewnym zakresie dopasować jego charakterystykę do warunków akustycznych.

Obudowa jest solidna (cała konstrukcja waży 23 kg, niemal tyle, co największe w teście Monitory 11v7, i wyraźnie więcej niż pozostałe kolumny) i wykończona bardzo porządnie. Można by nawet powiedzieć, że luksusowo, skoro jako jedyna jest w naturalnym fornirze.

Dostępne wersje dzielą się na standardowe (bez dopłaty) - czyli orzech, dąb, czereśnia, czarny (półmat); i przygotowywane na zamówienie (za dopłatą) - tutaj wybór może być niemal nieograniczony.

Łączenie ścianek poukrywane jest w samych krawędziach, nie jest to technika kosmiczna, ale takiej nie powstydzą się już kolumny najdroższe. Dodatki są bardzo subtelne, w zasadzie ich nie ma, poza dość ciężkim, odlewanym znaczkiem firmowym, chyba nawet grubszym od wyjątkowo cienkiej maskownicy (5 mm), elegancko mocowanej ma magnesy i zupełnie nieinwazyjnej akustycznie (wyniki pomiarów).

Cokół pełni rolę bardziej estetyczną niż stabilizującą, jego obrys chowa się w obrysie samej skrzynki. Nieprzekombinowana, proporcjonalna, schludna konstrukcja.

Zaciski podwójnego gniazda połączono specjalnie przygotowanymi zworami – odcinkami przewodów z miedzianej skrętki, posrebrzonymi, w teflonowej izolacji. Niby drobiazg i żadne koszty, ale nie trzeba już samemu szykować niczego podobnego...

Odsłuch

Firmę ESA znamy już w wielu testów i wielu kolumn, ale jeszcze nigdy nie grały one w takim stylu... który skojarzyłem z dawną, brytyjską szkołą (do czego jednak Eposy K3 wcale nie nawiązują). Oczywiście, takie pojęcie jest bardzo pojemne, i może zawierać różne warianty, nie ma tu szczegółowych norm i kryteriów, są tylko ogólne tropy. Coś jest na rzeczy, a czegoś jednak nie ma...

Esa Neo 3 nie grają ciepło i miękko, tego wątku nie wprowadzono do programu, za to zdecydowanie podporządkowano górę pasma, wklejoną w środek "na amen", jakby przy naczelnym założeniu, aby w żadnej sytuacji - muzyce, nagraniu i sprzęcie towarzyszącym - nie zaiskrzyło, nie zacięło, nie zakłuło.

W konsekwencji brzmienie jest nie tyle zaciemnione - to jakoś udało się ominąć - co wyjątkowo spójne, skupione, brnące do przodu mocnym środkiem, przechodzącym w podobnie gęsty, nabity bas. Nie jest on ani ostatecznie twardy, ani poluzowany, nie atakuje szybkimi uderzeniami, ani nie zapuszcza się bardzo nisko, lecz daje dość solidne podparcie i wypełnienie.

Uzasadnione może też być skojarzenie takiego profilu z brzmieniem "analogowym", wedle dość oczywistego stereotypu, jaki wyłania się już w powyższej charakterystyki.

Wypada jednak dodać, że Esa Neo 3 nie są łagodne i zmiękczone, również wyeksponowany środek nie czaruje, ma dobrą plastyczność i zapewnia różnicowanie, ale nie skłania się ku pastelowości i ocieplaniu, potrafi zaatakować, w porównaniu z pozostałymi kolumnami tego testu jest mocniejszy i ważniejszy, choć niekoniecznie dokładniejszy czy piękniejszy.

Esa Neo 3 mogą zagrać głośno i dynamicznie, nie potrzebują do tego mocnego wzmacniacza, już przy niewielkich porcjach mocy wkręcają się na wysokie poziomy, a mogą przyjąć sporą dawkę watów i naprawdę pohałasować.

Słuchane cicho, też są żywe i komunikatywne, chociaż skupienie na środku pasma staje się jeszcze bardziej ewidentne. Nie są to kolumny zestrojone do odsłuchu "kameralnego", chociaż poradzą sobie we współpracy ze wzmacniaczami o umiarkowanej mocy.

Trzeba podkreślić, że tak jak pod względem konstrukcji Neo 3 nie mają wiele wspólnego z Neo 3 SE, tak i brzmienie tych kolumn dzieli bardzo dużo, zarówno pod względem charakteru, jak i zaawansowania.

Neo 3 SE są wyraźnie droższe, ale to jedne z najlepszych kolumn w swojej klasie cenowej, uniwersalne i już wyrafinowane, natomiast Neo 3 są propozycją bardziej specyficzną, kierowaną do odbiorcy o konkretnym guście. Przed zakupem trzeba posłuchać, tutaj test niewiele pomoże, poza wydaniem takiej właśnie rekomendacji.

Specyfikacja techniczna
Moc wzmacniacza [W] 200
Wymiary [cm] 99 x 20 x 32
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 89
Impedancja (Ω) 4

Laboratorium

Laboratorium ESA NEO 3 (v2)

Kolejny producent dostarcza nam kolumny 4-omowe, zgodnie ze słusznym założeniem, że dzisiaj większość wzmacniacza, a nawet amplitunerów, spokojnie radzi sobie z takim obciążeniem, mogąc też oddać większą moc niż przy obciążeniu 8-omowym.

Minimum charakterystyki impedancji, występujące przy 200 Hz, ma wartość 3,5 Ω, zmienność w całym pasmie jest niewielka. W zakresie niskich częstotliwości widzimy spłaszczenie jednego z bas-refleksowych szczytów (przy ok. 30 Hz), wynikające z dużego tłumienia układu rezonansowego. Czułość jest wysoka – 89 dB.

Charakterystyka przetwarzania wygląda tak, jakby zaznaczono na niej podział między trzema podstawowymi zakresami – niskotonowym, średniotonowym i wysokotonowym. Osłabienie przy 450 Hz nie jest śladem częstotliwości podziału między głośnikiem niskotonowym a średniotonowym - Neo 3 to przecież konstrukcja dwuipółdrożna – jednak może być efektem przesunięć fazowych między niskotonowym a nisko-średniotonowym.

Dość wysoko ustawiona, druga częstotliwość podziału (między nisko-średniotonowym a wysokotonowym) ujawnia się na osi +7 st., małym dołkiem przy 4 kHz, najlepsza integracja zachodzi na osi -7 st., ale powyżej 7 kHz ustala się poziom nieco niższy niż w zakresie średnio-wysokotonowym; jednak rozpraszanie jest bardzo dobre, blisko pozostałych utrzymuje się nawet charakterystyka z osi 30O.

Maskownica jest doskonała – wprowadza tylko śladowe, nieistotne zmiany (na charakterystyce mierzonej na osi głównej). W zakresie niskich częstotliwości Neo 3 nie osiąga niskiej częstotliwości granicznej, ale w zamian pokazuje łagodniejsze, niż typowo z bas-refleksu, nachylenie zbocza, co można wiązać z dobrą odpowiedzią impulsową.

Na rysunku, w zakresie poniżej 100 Hz pojawiają się dwie krzywe, właściwe dla różnych opcji strojenia bas-refleksu (leżąca nieco niżej w zakresie 30–100 Hz wiąże się z wytłumieniem tylnego portu), ale różnica między nimi jest niewielka, spadek -6 dB pojawia się przy ok. 45 Hz.

Andrzej Kisiel
Andrzej Kisiel
Redaktor naczelny AUDIO od założenia pisma w roku 1995. Autor ok. dwóch tysięcy testów zespołów głośnikowych. Członek Stowarzyszenia EISA, ekspert w panelu Hi-Fi. Od ponad trzydziestu lat prowadzi też własną firmę projektującą zespoły głośnikowe. Jego drugą pasją jest modelarstwo, a muzyka - głównie z lat 60. i 70., której jednak na długich spacerach nie słucha, bo słuchawek na własnej głowie nie toleruje. 
Zobacz artykuły autora
ESA testy Zobacz więcej
ESA aktualności Zobacz więcej
Najnowsze testy Zobacz więcej
logo logo