Jej konstrukcje są bliżej spokrewnione z wzmacniaczami stereofonicznymi niż amplitunerami wielokanałowymi. Widać to już z zewnątrz, obowiązuje klasyczny styl hajfajowy ze wszystkimi jego detalami. Urządzenie jest rasowo "kanciaste", bogata funkcjonalność wiąże się ze charakterystycznymi manipulatorami.
Jest regulacja barwy, zrównoważenia kanałów, korekcja loudness z płynnie przestrajaną charakterystyką, a to, co akurat zbędne w ścieżce sygnałowej, "wytniemy" za pomocą Source Direct. Obok umieszczono wielofunkcyjne pokrętło Select, którego dyspozycje są wyświetlane zza ciemnego panelu w dolnej części frontu.
Yamaha R-N800A ma wyjście słuchawkowe (6,3-mm), a mniejsze (3,5-mm) gniazdo służy do podłączenia mikrofonu – jest więc system korekcji akustyki (firmowy YPAO). Dwie diody sygnalizują pracę systemów Wi-Fi oraz Bluetooth.
Chociaż są od tego wyjątki, to usługi sieciowe Yamaha załatwia własnym systemem MusicCast. W najnowszej wersji wygląda to naprawdę pysznie, pozwalając na strumieniowanie PCM 32 bit/384 kHz oraz DSD256.
Yamaha R-N800A wspiera też systemy Spotify Connect, Apple AirPlay 2, platformę Roon, a od niedawna nawet Tidal Connect. MusicCast to także funkcje strefowe oraz aplikacja mobilna wchodząca w rolę sterownika.
Yamaha R-N800A - złącza
Tylna ścianka Yamahy R-N800A też przypomina stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany, a nie wielokanałowy amplituner. Wejścia podzielono na dwie sekcje; w analogowej są w sumie cztery - trzy liniowe i jedno gramofonowe - jest też wyjście z przedwzmacniacza oraz (pojedyncze) wyjście subwooferowe. Strefa cyfrowa ma aż pięć wejść: dwa współosiowe, dwa optyczne oraz – uwaga – USB-DAC.
Tą drogą Yamaha R-N800A przyjmuje sygnały PCM 32 bit/384 kHz oraz DSD256, nie ustępując nowoczesnym przetwornikom DAC. Komunikacja sieciowa odbywa się przez LAN albo Wi-Fi, do tego jest też Bluetooth (dwukierunkowy; do amplitunera prześlemy sygnały SBC i AAC, z amplitunera do słuchawek już tylko SBC).
Obok dwóch par wyjść głośnikowych pojawia się zalecenie wyboru odpowiedniego trybu selektora impedancji (który jednak działa inaczej niż u konkurentów). Przegląd wyposażenia (zwłaszcza tylnej ścianki) pokazuje wyraźne różnice między nimi a Yamahą.
Yamaha R-N800A ma autokalibrację i "audiofilskie" wejście USB-DAC, ale nie ma ani jednego wejścia/ wyjścia HDMI. Podłączenie telewizora jest wciąż możliwe za pomocą "optyka", jednak nie jest to rozwiązanie nowoczesne i wszechstronne; szkoda, że nie ma choćby jednego HDMI z ARC, które coraz częściej spotyka się w sprzęcie stereo.
Yamaha R-N800A - wnętrze
Yamaha R-N800A przypomina konstrukcją wewnętrzną wzmacniacz stereofoniczny, ale z dodatkiem rozbudowanej sekcji cyfrowej. Końcówki mocy wykorzystują dwa duże radiatory, niezależne dla obydwu kanałów; na każdym zamontowano dwie pary tranzystorów Sankena.
Zasilacz to też układ liniowy, z dużym transformatorem. Wygląda to obiecująco, jeżeli chodzi o moc i możliwość pracy z niskimi impedancjami. Ośmiokanałowy przetwornik DAC ESS Technology ES9080Q to nowoczesny układ, przyjmujący nawet PCM 32 bit/768 kHz oraz DSD512.
Aż tak daleko możliwości całego R-N800A nie sięgają, ze względu na ograniczenie wnoszone przez układ wejściowy USB, ale wymienione już wcześniej jego parametry i tak są imponujące. Natomiast osiem kanałów przetwornika prawdopodobnie połączono równolegle (w potrzebne dwie sekcje), dzięki czemu poprawiono jego dynamikę.
Yamaha R-N800A - odsłuch
Kto "nakręca się" muzyką, bawi się przy niej, a nie odpoczywa i usypia, ten doceni wszystkie walory Yamahy. To jasne od pierwszych dźwięków, niemal w każdym nagraniu i gatunku muzyki. Yamaha R-N800A gra wciąż dobitnie, bezpośrednio, detalicznie, na dobre i na złe.
Yamaha ma do grania ochotę i środki, prowokowała mnie, żeby słuchać głośniej i wciąż dziwić się, jak tak tani amplituner świetnie sobie z tym radzi.
Swobodnie, soczyście, chociaż też trochę technicznie, sprawnie, dokładnie, w tempo. Bez owijania w bawełnę, a więc w konsekwencji z pewną dawką metaliczności i ostrości, które po prostu pojawiają się w nagraniach – tego Yamaha nie będzie tłumić i korygować, co do pewnego stopnia jest właściwością konkurentów. Yamaha gra od nich precyzyjniej.
Z drugiej strony jest dobrze przygotowana do słuchania cichego, bowiem wtedy jej dźwięk nie gaśnie, w czym pomaga też dobrze wyregulowany filtr Loundess.
| Czułość (dla mak symalnej mocy) [V] | 0,23 |
| Stosunek sygnał/szum (filtr A-ważony, w odniesieniu do 1W) [dB] | 85 |
| Dynamika [dB] | 105 |
| Współczynnik tłumienia (w odniesieniu do 4 Ω) | 51 |
| Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 8 Ω (selektor 8 Ω) 2K | 130 |
| Moc znamionowa (1% THD+N, 1 kHz) [W] 4Ω (selektor 8 Ω) 2K | 219 |
Laboratorium
Laboratorium Yamaha R-N800A
Yamaha również zastosowała selektor impedancji, ten jednak działa łagodniej i „rozsądniej”, nie ograniczając tak drastycznie mocy w trybie 4 Ω, jak u konkurentów. W fi rmowej specyfi kacji moc znamionowa podana jest tylko dla 8 Ω – ma wynosić równe 100 W.
W regulaminowym trybie 4-omowym uzyskaliśmy 2 x 148 W – świetnie, bo wyraźnie więcej; a kiedy wróciliśmy do trybu 8-omowego (przy obciążeniu 4-omowym), moc jeszcze wzrosła aż do 2 x 219 W (i 266 W przy wysterowaniu jednego kanału).
Co prawda amplituner grzeje się wtedy niemiłosiernie, ale w praktyce (przy sygnale muzycznym i nie przy pełnym wysterowaniu) nie będzie aż tak gorąco. Ostatecznie jednak ze względu na wysoką moc nawet w trybie 4-omowym rekomendujemy ustawienie selektora w takiej pozycji (oczywiście przy obciążeniu 4-omowym).
A jeżeli mając kolumny 4-omowe, będziemy przez ich producenta błędnie poinformowani, że są 8-omowe i potraktujemy takim ustawieniem selektora… też nie powinno się stać nic złego. Tak jak w pozostałych amplitunerach, czułość jest wysoka (0,23 V), a mimo to (i mimo obecności sekcji cyfrowej) odstęp od szumu jest wysoki – 85 dB. Wraz z wysoką mocą dało to dynamikę 105 dB.
Charakterystyki częstotliwościowe (rys. 1) prezentują się kapitalnie; spadek przy 10 Hz jest pomijalny, przy granicznych 100 kHz wynosi zaledwie -0,5 dB dla 8 Ω oraz -1 dB dla 4 Ω.
Yamaha doskonale radzi sobie także w pomiarze harmonicznych (rys. 2), najsilniejsza trzecia sięga -90 dB, druga leży nieco niżej, a kolejne w okolicach -110 dB. To wyniki wybitne dla każdego wzmacniacza, a dla tak niedrogiego niezwykłe.
Niski poziom THD+N (harmoniczne plus szum) odczytamy także z rys. 3. Krzywa dla obciążenia 4-omowego została zmierzona w ustawieniu selektora w pozycji 8 Ω. Tradycyjnie, w większej części zakresu zniekształcenia przy obciążeniu 8 Ω są niższe, ale również przy 4 Ω, przy wysokich mocach, THD+N spada nawet poniżej 0,01%.