Tytuł każdej z trzech solowych płyt Huberta "Spiętego" Dobaczewskiego był przeciwieństwem jej zawartości. "Antyszanty" nie miały nic wspólnego z morzem. "Black Mental" budził skojarzenia z metalem, którego na płycie nie było. "Heartcore" powinien być jeszcze ostrzejszy, a zawiera utwory stonowane, momentami melancholijne.
Nie ma tu dźwiękowych fajerwerków, artyście zależy na prostocie przekazu zarówno pod względem muzycznym, jak i słownym. Spięty traktuje ten album jako rodzaj spowiedzi, którą mógłby przeprowadzić każdy z nas. Ma działanie oczyszczające i terapeutyczne.
Takie teksty Spięty ubrał w żywą muzykę odwołującą się do tradycji nowej fali, rocka, folku, bluesa czy gospel. Niewiele tu odniesień do stylistyki Lao Che, choć jego sposób śpiewania zawsze będzie przywodził na myśl ten zespół. Z macierzystą grupą łączy go także osoba współproducenta Filipa "Wieży" Różańskiego.
Mystic