Najnowsza płyta została nagrana niemal na setkę, tylko partie wokalne zostały dograne później. Na taki zabieg mogła sobie pozwolić grupa wybitnych instrumentalistów, świetnie zgrana, co udowadniają na koncertach, w których ważnym elementem stają się improwizacje. Taki charakter ma jazzująca kompozycja "Ulicy okno" przywołująca lata 60.
Transowo, niemal coltrane’owsko zabrzmiały uduchowione "Beskidy", w których prawdziwy popis daje saksofonista Mateusz Pospieszalski. Utwór "Bez saxu" otwiera solówka perkusyjna Michała Bryndala. Zabieg to niespotykany na współczesnych albumach rockowych.
W "Ochocie" gościnnie pojawia się Hania Rani ze swoim delikatnym pianinem i nie mniej ujmującą wokalizą. Jeszcze ciekawiej wypada "Bezruch" – intymna ballada w stylu Nicka Cave’a, także z udziałem Hani Rani.
Do etnicznych wątków, tak często przywoływanych w muzyce Voo Voo, nawiązuje "Łajba" z udziałem Mashy Natanson, wokalistki znanej ze współpracy z Milo Kurtisem czy formacją Čači Vorba. Płyta bez słabych punktów.
Universa