Świat znalazł się na krawędzi, nadszedł czas przesilenia i trudnych do przewidzenia skutków nadciągającego kataklizmu. Mimo niewesołej tematyki, Muse nagrali album, którego słucha się z dużą przyjemnością. Matt Bellamy i jego kompanii postawili na różnorodność, popisując się sporą pomysłowością w opracowaniu piosenek.
Od glamowego "Will of the People", przez utrzymany w klimacie lat 80. "Comliance", przywołujący grupę Queen "Liberation", noworomantyczną "Veronę", po porywającą "Euphorię" – cały czas obcujemy z muzyką najwyższej próby, która sprawdzi się na listach przebojów i podczas gigantycznych stadionowych koncertów.
Oprócz sprawdzonych patentów Brytyjczycy zaprezentowali zupełnie inne, metalowe oblicze, o czym – jak sami mówią – marzyli od dawna. "We Are Fucking Fucked" ma moc nagrań System Of A Down, a "Kill Or Be Killed" napędza miażdżący thrashowy riff.
Warner