Nowa płyta formacji nie jest pozycją wybitną, ale powinna zadowolić licznych wyznawców zespołu, także tych polskich. Słuchanie jej od pierwszego do ostatniego dźwięku da im z pewnością wiele radości.
"F*** Everyone And Run" to kolejny koncept-album złożony z trzech głównych części: "El Dorado", "The Leavers" i "The New Kings", które z kolei składają się z kilku mniejszych kompozycji. Do tego dochodzą trzy utwory niezwiązane z tamtymi. Wszystko to wygląda dość skomplikowanie, ale płyta ma tę zaletę, że poszczególne piosenki mogą funkcjonować samodzielnie w oderwaniu od konceptu.
Zawsze wolałem Marillion z Fiszem. Płaczliwy wokal Steve`a Hogartha wydawał mi się zbyt delikatny, mało dynamiczny, a muzyka zespołu wydumana. Zdania nie zmieniłem, choć na nowej płycie taka koncepcja sprawdza się zaskakująco dobrze.
Najbardziej urokliwie robi się w momentach wyciszonych, nagraniach opartych na trip hopie i ambiencie. Doskonale funkcjonuje tu połączenie partii fortepianu, gitary i smyczków. Dla fanów rocka progresywnego - pozycja obowiązkowa
UNIVERSAL