Cinematic

LEBOWSKI
Cinematic

Rock
Nasza ocena
Wykonanie:
Nagranie:

W zalewie hitów, kitów i różnorakich debiutów ciężko wyłowić jakąkolwiek perełkę. Nawet kopiąc bardzo głęboko i z uporem maniaka, to zadanie bywa najczęściej syzyfową pracą. Ale gdy już się ją znajdzie, ciężko przestać się nią zachwycać. I taką właśnie perełką jest "Cinematic" grupy Lebowski.

Na pierwszy rzut oka dziwne połączenie szeroko rozumianego rocka, muzyki filmowej (do filmu, który nigdy nie był nawet w planach) i paru innych składników wydaje się być zupełnym chaosem i puzzlami, które nie mają prawa do siebie pasować. Ale taki osąd można wydać tylko w momencie, w którym nie miało się jeszcze tego albumu w rękach. Już po pierwszych dźwiękach "Trip To Doha" trudno nie uznać, że ma się przed sobą dzieło niesamowite, inne i diabelnie dobre.

Melancholia promieniująca z tego krążka jest wręcz porażająca. Ciemne chmury, deszcz i jesienna szaruga są zapewne pierwszymi skojarzeniami, jakie można mieć, zaczynając swą przygodę z "Cinematic". Lekko depresyjne utwory okraszone minimalnym słowem mówionym są jednocześnie przerażające i zastanawiające. Budzą sporą ilość emocji i gonitwę myśli. Słuchacz zaczyna przewalać w swej głowie katalogi z filmami sprzed co najmniej 20 lat i zastanawiać się z którego z nich ta muzyka mogłaby pochodzić. Z jednego? Z kilku? A jeśli tak, to jaki to był gatunek? Dramat, film sensacyjny, romans, a może czarna komedia? Może wszystkiego po trochu?

Warstwa liryczna na tej płycie jest wyjątkowo minimalna. Ale dzięki temu jest tak bardzo dobitna. Kilka sentencji wygłoszonych tu i ówdzie ma większą moc, niż gdyby każdy z dziesięciu utworów zawierał "przepisową" ilość zwrotek, refrenów i innych ustrojstw. Nawet nie próbuję sobie tego wyobrazić, gdyż w moim odczuciu taki manewr nie zdałby kompletnie egzaminu.

Połączenie muzyki filmowej z nieco ostrzejszymi dźwiękami z pogranicza kilku gatunków przeplatających się ze sobą daje dziwne zjawisko energetyczne. Bo z jednej strony ta płyta jest wyjątkowo spokojna, a z drugiej gitary i perkusja nie pozwalają zapomnieć o tym, że jest to muzyka, która z cała pewnością powstała w XXI wieku a nie w latach 80. poprzedniego stulecia. I chociaż dźwięki płyną w różnym tempie, to bez choćby jednego utworu zamieszczonego na tym krążku album byłby niekompletny. Mamy tu zestaw doskonały, nieposiadający ani jednej zbędnej nuty, ani jednego niepotrzebnego słowa. Idealny w swym chaotycznym porządku. Bo tak, proszę Państwa, w tym szaleństwie jest metoda.

Lebowski wydał album dopracowany w każdym, nawet najmniejszym szczególe. Inny niż wszystkie i nadający nową jakość muzyce. I chociaż na pewno będzie budził sprzeczne, być może nawet skrajne emocje, to należy tylko cieszyć się z takiego stanu rzeczy. Bo to jest jeden z celów muzyki - budzenie emocji. A że nie zawsze są one takie jakie słuchacz by chciał? Cóż, nikt nie obiecywał wiecznej różowej tęczy.

O debiucie tego zespołu można pisać i dyskutować godzinami. Ta muzyka zdecydowanie nie poprawia nastroju. Ale daje coś znacznie cenniejszego - możliwość błądzenia wewnątrz własnej głowy bez zupełnego oderwania się od rzeczywistości. Brzmi jak oksymoron? Być może, ale inne określenie trudno tu zastosować. Bo choć "Cinematic" wżera się w mózg i nie daje o sobie zapomnieć, to każda kolejna godzina z nim sprawia, że odbiera się go na coraz to nowych poziomach. A tym może się pochwalić zaledwie garstka innych twórców, ale dzięki temu tak łatwo docenić taką perełkę jaką jest ten album.

Julia Kata

Inne płyty tego autora
Gatunki muzyki
Podobne brzmienie
logo logo