Wydany dwa lata temu ich debiutancki album "Let the Festivities Begin!" stał się nie lada sensacją. Niewiele jest zespołów grających muzykę instrumentalną z taką pasją i urokiem jak one. Dziewczyny mrużą do słuchacza oko, serwując rozwibrowane gitarowe melodie wywołujące szeroki uśmiech. Nie potrzeba żadnych słów, bo całą przestrzeń wypełniają partie instrumentalne.
Tytuł ich drugiego albumu - "Talkie Talkie" - to nazwa fikcyjnego klubu będącego rajem dla nocnych imprezowiczów, w którym możemy wpaść w stan euforii. O ile jednak na debiucie główną inspiracją dla Los Bitchos były lata 60. i początek 70., to na nowym albumie dominują lata 80.
Disco-funk miesza się tu z radosnym tureckim folklorem, latynoamerykańskimi rytmami, rockową zadziornością i jazzową precyzją. To muzyka, do której można tańczyć, ale może ona pełnić też czysto użytkową rolę, na przykład jako tło do codziennych czynności. Nie ma w niej jakichś głębszych treści, ma nas rozweselić i wyluzować. Tylko tyle i aż tyle.
City Slang/Sonic