"Something in the Room She Moves" wypełnia ponad 50 minut muzyki, od której trudno się oderwać. Aranżacyjnie to prawdziwy majstersztyk. "Próbowałam stworzyć świat, który brzmi płynnie, przypomina wodę i przywołuje wewnętrzny obieg dźwięków ciała" – tak mówi Julia Holter o swoim dziele.
Muzyka rozciąga się gdzieś między dokonaniami Laurie Anderson, Kate Bush, Joni Mitchell i Joanny Newson, między popową piosenką, folkiem, minimal music, a rockiem progresywnym. Przestrzenne brzmienie opiera się przede wszystkim na syntezatorze Yamaha CS-60, elektrycznym pianinie Wurlitzera, wyeksponowanym bezprogowym basie i instrumentach perkusyjnych. Do tego dochodzą jazzujące partie fletu i saksofonu.
Jednym z elementów tej muzycznej układanki staje się także głos Julii Holter – dźwięczny, tajemniczy, kojący. Trudno czasem dociec, czy to jeszcze piosenka czy współczesna muzyka eksperymentalna. Jej słuchanie wymaga pełnej symbiozy z artystką, wejścia w jej wyimaginowany świat. Wystarczy zamknąć oczy i delektować się muzyką.
Domino/Sonic