Test JAMO C407 - Zespoły głośnikowe

C407
Andrzej Kisiel

Jamo rozpostarło i zarazem zagęściło swoją ofertę w zakresach niskośredniobudżetowych, przeprowadzając dosłownie koncertową ofensywę. Nazwa Concert, kiedyś zastrzeżona dla kilku najlepszych konstrukcji Jamo, objęła patronat nad licznymi seriami. Testowaliśmy już monitor C803 z najlepszej serii C800, średniej wielkości kolumienkę podłogową C605 z serii C600, a teraz dostarczono największą kolumnę z najtańszej - ale wciąż koncertującej - serii C400.

Marka JAMO
Cena 2 100 zł
Dostępność w 10 sklepach Sprawdź, gdzie kupić
Dystrybutor Konsbud Hi-Fi Zobacz ofertę dystrybutora
Artykuł pochodzi z Audio 3/2009
Kup teraz
Nasza ocena
Wykonanie Duża i gustowna kolumna z trójdrożnym zestawem nowoczesnych przetworników. Budżet był graniczony, a mimo to osiągnięto bardzo wiele.
Laboratorium Dobre zrównoważenie z lekkim tylko wzmocnieniem niskich częstotliwości. Efektywność 86 dB, impedancja 4 omy.
Brzmienie Nasycone, bezpośrednie, plastyczne, choć wcale nie nazbyt miękkie; wytrawna neutralna barwa, dobrze ułożony bas, góra wpleciona w bardziej aktywny środek.

Na niskich pułapach cenowych wielkość z wielkim trudem idzie w parze z jakością, więc spodziewałem się zobaczyć już bardzo poważne kompromisy w stosunku do wcześniej testowanych modeli. Mimo różnic, które pozwalają rozpoznać konstrukcje poszczególnych serii, okazuje się, że i tutaj producent nie zszedł poniżej całkiem przyzwoitego poziomu.

Występują nawet przejawy specjalnych technik stosowanych w droższych modelach i cała kolumna wygląda bardzo atrakcyjnie – w moim odbiorze o wiele ciekawiej niż jej bezpośredni konkurent, Magnat Monitor 2000.

Jamo C407 są duże i zgrabne, wykonane z tanich materiałów (okleina drewnopodobna), lecz starannie, zaprojektowane ze smakiem i uporem, aby uratować najwięcej jak się da z droższych przykładów. Nazwa Concert została zdewaluowana, ale nie pohańbiona…

Jamo C407 – solidność i subtelność w jednym

Kolumny Jamo C407 są duże, smukłe, o bardzo przyjemnych proporcjach i ładnych detalach, łączą wrażenie solidności i subtelności. Jedyna uwaga dotyczy braku wyboru wersji kolorystycznej – jedyną widzimy na zdjęciach testu, stąd jej opisywanie jest bezcelowe.

Nowoczesna linia konstrukcyjna to zastosowanie układu trójdrożnego z dwoma umiarkowanej wielkości głośnikami niskotonowymi i relatywnie dużym (takim samym jak niskotonowe) głośnikiem średniotonowym.

Warto jednak zwrócić uwagę, że - inaczej niż w wielu podobnie konfigurowanych, niskobudżetowych konstrukcjach - głośnik średniotonowy różni się nieco od niskotonowych, co widać już po jego układzie magnetycznym. To znaczy, że firma nie poszła "na skróty" i nie oszczędzała na opracowaniu i produkcji różnych, wyspecjalizowanych typów przetworników.

Głośniki te mają membrany, których brązowy kolor sugeruje domieszkę włókna drzewnego (podobne spotkamy w kolumnach Dali, a wywodzą się z głośników Vify), ale ich głównym surowcem jest celuloza. W centrach membran, zamiast nakładek przeciwpyłowych są "korektory fazy" – sposób znany z konstrukcji Jamo już od kilku lat, ze stępionymi czubkami.

Podziw budzi głośnik wysokotonowy – Jamo w tak taniej i dużej konstrukcji ulokowało technologię, która stała się w ciągu kilku ostatnich lat największą chlubą firmy – właściwy przetwornik jest "odpsrzęgnięty" od przedniej ścianki poprzez elastyczne zawieszenie we własnej zewnętrznej skorupie, która łączy się już z obudową bezpośrednio – ma to zapewnić radykalną redukcję przenoszenia wibracji z obudowy na delikatny układ drgający tweetera.

Sama membrana to - tradycyjnie – jednocalowa tekstylna kopułka, przed którą znajduje się jeszcze krótka i szybko rozszerzająca się tubka – tego typu oprawa nie ma na celu zwiększania efektywności i nie grozi tubowymi podbarwieniami, służy "kontrolowaniu" charakterystyki kierunkowej, czyli lekkiemu zogniskowaniu promieniowania.

Front obudowy jest dość gruby, ponieważ składa się z dwóch warstw – zewnętrzną widzimy jako nałożony na główną skrzynię panel. Wewnątrz widać kilka wzmocnień, w tym obowiązkową przegrodę tworzącą komorę dla głośnika średniotonowego, stąd i masa 25 kg potwierdza, że Jamo C407 nie zrobiono byle jak i z byle czego.

Basrefleks wyprowadzono na tylnej ściance, ale nie martwmy się na zapas – jak wykazały pomiary i próby odsłuchowe, bas Jamo C407 jest na tyle opanowany, że ustawienie kolumn blisko ściany nie doprowadzi do takiej erupcji, jaką mamy z Magnatów stojących nawet na środku pokoju.

Czytaj również test: Jamo S 608

Odsłuch

Kolumny Jamo występują w tej samej lidze co Magnaty Monitor 2000, nie tylko pod względem ceny, ale i wielkości konstrukcji z rozwiniętym układem głośnikowym.

Mimo to wcale nie detale pozwalają stwierdzić, że C407 prezentują się nowocześniej i szlachetniej, zarówno w sferze estetyki jako takiej, jak też w związkach między wyglądem – rozwiązaniami konstrukcyjnymi – a sugerowanymi przez nie cechami brzmienia. Mniejsze niż w Magnacie głośniki niskotonowe zapowiadają po prostu mniej basu, ale zdradzając skłonności Magnata – to raczej dobrze…

Ostatecznie wcale by tak być nie musiało, lecz najważniejsze, że jest – Jamo C407 grają zupełnie innym profilem. Na tle basidła z Magnata, Jamo mają tylko basik, ale w skali bezwzględnej jest on pełny, dobrze rozciągnięty – na pewno lepszy niż przeciętny w testowanej grupie.

Daje i substancję, i wibrację, czasami wydaje się, że trochę się czai, bojąc się, aby nie przesadzić – daje to w sumie połączenie mocy i dobrej kontroli. Szczególnie szybkie jest wygaszenie, basowe dźwięki nie wloką się, a potrafią pokazać niezłą masę. Niskie tony nie zdobyły statusu ilościowo najważniejszych, nie zdominowały muzyki, zostały za to dopracowane.

Stąd też wcale nie bas jest zakresem, który zwraca na siebie uwagę - dużo swobody, choć też trochę odbarwień, wyróżnia zakres średnich tonów. Tutaj sprawiedliwe porównanie z Magnatem każe stwierdzić, że to niemiecka kolumna ma bardziej neutralną średnicę – samą w sobie – chociaż przywalenie basem powoduje, że zostaje ona trochę odsunięta w cień, jej ekspresja jest ograniczona.

Inaczej w Jamo: środek korzysta nie tylko z uprzejmości basu, ale i wykazuje własną inicjatywę, aby przewodzić – jest żywy, przesuwa tonację trochę w górę, dlatego wokale stają się bezpośrednie, ich "podparcie" nie jest może ekscytujące, jednak nie brakuje im wiarygodnej skali; wciąż raczej sucha barwa, a także wstrzemięźliwe wysokie tony zabezpieczają przed rozjaśnieniem i natarczywością.

Na końcu sesji zanotowałem, że Jamo C407 nadal słucha się komfortowo, co przy tak dobrej komunikatywności - w wielu przypadkach prowadzącej do zmęczenia - jest zaletą nie do przecenienia.

Ciekawe, bardzo starannie i wcale nie rutynowo dostrojone kolumny nie wpisują się ani w komercyjne podbijanie skrajów pasma, ani w bezwzględne wyrównanie (chociaż do tego jest im bliżej), potrafią pokazać własny charakter, oparty na ładnie wyodrębnionym, plastycznym środku pasma.

Tylko o wysokich tonach nie ma co pisać – bronią się dobrym wpleceniem i brakiem zgrzytów, lecz nie są zbyt inspirujące, mimo że zastosowano w nich zaawansowaną technikę. I bez tego Jamo C407 zasługują na bardzo wysokie noty, również dlatego, że przenoszą na grunt dużych popularnych kolumn iście audiofilskie podejście do tematu.

Specyfikacja techniczna
Moc wzmacniacza [W] 150
Wymiary [cm] 108x21x36,5
Typ obudowy br-t
Rodzaj głośników W
Efektywność [dB] 88
Impedancja (Ω) 4

Laboratorium

Jamo C407

Tutaj również skomentuję zależność między brzmieniem a pomiarami - jednak inaczej niż w przypadku Cantona GLE470, kształt charakterystyki C407 trochę mnie zdziwił. Kolumny te grają bowiem plastycznie, ale i bezpośrednio, sugerując dobre wyrównanie w zakresie "górnego środka".

Tymczasem widzimy lekkie wycofanie w zakresie 2-3 kHz, zwykle dające w efekcie pewien dystans i pogłębienie sceny, a nie promowanie pierwszego planu. Mimo to w relacji z odsłuchu C407 pada też sformułowanie o brzmieniu "komfortowym", a więc ani trochę nie agresywnym; konstruktorom Jamo najwyraźniej udało się wyważyć różne "racje" i osiągnąć bardzo dobry rezultat, którego parametrycznym odzwierciedleniem - przynajmniej w pewnym stopniu - jest widoczna charakterystyka.

Niskie tony są wzmocnione, jak w prawie każdej kolumnie tego testu, ale w stopniu relatywnie umiarkowanym - tym bardziej biorąc pod uwagę wielkość kolumny; tutaj zbieżność wyniku pomiaru i wrażeń odsłuchowych jest klarowna - Jamo grają mocnym, ale dość kulturalnym basem. Spadek -6 dB mamy przy 40 Hz, czyli w normie (tego testu).

Wracając jeszcze do zakresu średnio-wysokotonowego, dodam: charakterystyki zmierzone pod różnymi kątami leżą blisko siebie, trochę odstaje niższym poziomem charakterystyka z osi -7° , a także, co oczekiwane, z osi 30 ° w płaszczyźnie poziomej. Wpływ maskownicy zaznacza się nierównomiernościami nie większymi niż te, które i tak mamy zagwarantowane bez jej udziału. Efektywność, jak na wielkość C407, jest umiarkowana - 86 dB, przy impedancji znamionowej 4 omy (minimum 3,5 oma przy 100 Hz).

Andrzej Kisiel
Andrzej Kisiel
Redaktor naczelny AUDIO od założenia pisma w roku 1995. Autor ok. dwóch tysięcy testów zespołów głośnikowych. Członek Stowarzyszenia EISA, ekspert w panelu Hi-Fi. Od ponad trzydziestu lat prowadzi też własną firmę projektującą zespoły głośnikowe. Jego drugą pasją jest modelarstwo, a muzyka - głównie z lat 60. i 70., której jednak na długich spacerach nie słucha, bo słuchawek na własnej głowie nie toleruje. 
Zobacz artykuły autora
JAMO testy Zobacz więcej
JAMO aktualności Zobacz więcej
Najnowsze testy Zobacz więcej
logo logo