Firma Castle i tak nie jest potentatem, ma jednak swój styl i reputację, której obecność elementów kina domowego nie wzmocni, ale może i nie zaszkodzi. W całym katalogu Castle jest kilka głośników centralnych i tylko jeden subwoofer - w serii Compact.
Nazwa może być trochę myląca - "kompaktowa kostka" nie jest wcale taka kompaktowa... Jest trochę mniejsza od największych w teście - Bostona i Jamo - ale zainstalowano w niej duży, 25-cm przetwornik niskotonowy, a ponieważ uruchomiono układ bas-refleks, więc i na objętości nie można było oszczędzać; widać, że na froncie zmieściłby się nawet większy głośnik, oczywiście nie o to chodzi, aby wpychać największy, jaki się zmieści, ale żeby zgrać parametry głośnika i obudowy.
Gdyby front subwoofera Castle Compact Cube był mniejszy, automatycznie większa musiałaby być głębokość, co na pewno nie wszystkim by się podobało. W takiej sytuacji bryła zbliżona do sześcianu wydaje się być najbezpieczniejszym wyborem, jakiego dokonuje wielu producentów. Tym bardziej że krawędzie są "ostre", niezaoblone, a to zwiększa uniwersalizm, pasuje do aktualnej mody.
Nowocześnie wyglądają wysokie, stożkowe nóżki, które są konieczne do odsunięcia dolnej ścianki od podłogi, jako że bas-refleks wyprowadzono właśnie dołem.
Specjalnym estetycznym atutem subwoofera Castle Compact Cube jest wykończenie naturalną okleiną; żaden inny model z tego testu nie może się pochwalić takim luksusowym rozwiązaniem. W cenie poniżej 2000 zł to coś wyjątkowego, podobnie jak dla pary kolumn, nawet podstawkowych.
Ale firma Castle to przecież specjalista od "meblowego" wykonania, innym zostawia zarówno ekstrawagancję, jak i oszczędności w tej dziedzinie, a sama trzyma dzielnie kurs na tradycyjną jakość, a - tradycyjnie - oferuje też dużą paletę fornirów (aż osiem). W teście widzimy mahoń, specyficznie dla Castle przyciemniony w pobliżu krawędzi.
Producent nie szaleje z mocą wzmacniacza, podając 150 W, lecz prawdę mówiąc, nie o wiele więcej może przyjąć nawet bardzo dobry, 25-cm głośnik niskotonowy.
Zestaw przyłączeniowo-regulacyjny jest konwencjonalny i kompletny - wejścia przygotowano zarówno na gniazdach RCA, jak i na zaciskach głośnikowych (można więc będzie podłączyć każdy wzmacniacz stereofoniczny).
Wszystko wygląda normalnie, proporcjonalnie, elegancko i chociaż dostrzega się firmowy styl, to nie ma mocnych powodów, aby subwoofera tego nie używać w systemach innych producentów - wręcz przeciwnie, zwłaszcza że wspomniany szeroki wybór kolorystyczny ułatwi dopasowanie Castle Compact Cube do otoczenia.
| Poziom max. (dB) | 0 |
| Dolna częstotliwość graniczna | 28-29 |
| Wymiary | 35 x 35 x 40 |
Laboratorium
Castle Compact Cube
Obrotowy regulator górnej częstotliwości granicznej Castle jest o tyle ciekawy, że nie działa płynnie, lecz "klikamy" nim między pozycjami oznaczonymi 35/45/55/65/75/85 - mimo że w danych katalogowych znajdziemy informację, że maksymalna górna częstotliwość częstotliwość graniczna ma wynosić 120 Hz. Zmierzyliśmy charakterystyki dla wszystkich sześciu pozycji, lecz wystarczy pokazać trzy - dla 35 Hz, 55 Hz i 85 Hz - aby zapoznać się z zakresem zmian, jakie mamy do dyspozycji.
Znamienne dla tej rodziny charakterystyk jest wzmocnienie przy ok. 35 Hz, które stabilizuje pozycję dolnej częstotliwości granicznej - spadek -6 dB na lewym zboczu odczytujemy przy 28-29 Hz; na górnym zboczu krzywa czerwona (skrajnie lewe położenie regulatora) pokazuje -6 dB przy 48 Hz, zielona - przy 57 Hz, niebieska (skrajnie prawe położenie) - przy 90 Hz.
Taki zakres regulacji powinien wystarczyć do współpracy z parą głośników stereofonicznych, a także w normalnych systemach wielokanałowych. Pojawia się jednak jedno "ale" - ani sama regulacja nie pozwala na ustalenie wyższego - niż pokazane - filtrowania, ani nie ma opcji LFE (odłączenie fi ltrowania), więc nie połączymy płynnie Compact Cube z małymi satelitami, oczekującymi na częstotliwość podziału powyżej 100 Hz, a podłączając go do amplitunera, powinniśmy wyłączyć w procesorze filtrowanie, żeby nie dublować tego, które zawsze działa w subwooferze.