Dwóch roześmianych, szczęśliwych przyjaciół spogląda na słuchacza z okładki płyty i jak tu nie przyłączyć się do tego radosnego spotkania. Dla Rona Cartera była to 2222. sesja nagraniowa, a dla Houstona Persona 75. album firmowany jego nazwiskiem i choć to liczby przybliżone, to dają pojęcie o doświadczeniu obu muzyków. To kontynuacja sesji duetu z lat 2000 i 2005, które ukazały się na albumach: "Dialogues" (2002) i "Just Between Friends" (2008) wytwórni HighNote.
Jak i poprzednio muzycy sięgnęli po standardy, do których obaj podchodzą z szacunkiem, pieczołowicie studiują każdą nutę oryginału i tekst zwykle towarzyszący muzyce, by zrozumieć intencje twórców. Carter skupia się na tym, by grać tylko niezbędne, czyste nuty, a Person wydobywa istotę melodii.
Album "Chemistry" brzmi tak sugestywnie, jakby dwóch muzyków stanęło w naszym salonie - blisko, wręcz intymnie. Lekkie echo kreuje przestrzeń, w którą zagłębiam się z wielką przyjemnością.
HIGHNOTE