Leucocyte

E.S.T.
Leucocyte

Jazz
Nasza ocena
Wykonanie:
Nagranie:
Zapewne niejeden z fanów był już świadkiem, że dzieła przedśmiertne miały w sobie coś wyjątkowego, coś z testamentu artystycznego, coś racjonalnie trudno wytłumaczalnego. Tak jest i tu.

Zapewne niejeden z fanów był już świadkiem, że dzieła przedśmiertne miały w sobie coś wyjątkowego, coś z testamentu artystycznego, coś racjonalnie trudno wytłumaczalnego. Tak jest i tu.

Jak wiadomo, pianista Esbjorn Svensson zmarł niedawno tragicznie po nagraniu albumu Leucocyte. Wydawca zapewnia, że nie było żadnych przeróbek przed wydaniem tytułu. Forma, w jakiej go otrzymujemy, stanowi jakby epitafium napisane przez Svenssona do spółki z basistą Danem Berglundem i perkusistą Magnusem Ostromem.

Łagodna introdukcja albumu nie rozbudza emocji, jakie zapowiada już kadencja basu w Premonition z powtarzanymi efektami przesteru. Ostinatowe frazy fortepianu, z charakterystycznym nuceniem pod nosem, przypominają spontaniczne koncerty solowe Jarretta z połowy lat 70. Preparacje instrumentów zamazują stopniowo panoramę dźwiękową i w końcowej fazie dochodzi do erupcji o hard-rockowej agresywności. W dalszym rozwoju akcji próżno szukać wysublimowanych partii akustycznych, z wyjątkiem minutowej ciszy, bowiem generowane obficie efekty elektroniczne towarzyszą już do samego końca.

Wizja artystyczna, niezwykle śmiała, jest może nawet trudna do rozszyfrowania przy pierwszym słuchaniu. Jednakże forma Leucocyte wynika z logiki rozwoju e.s.t., jeżeli grupa nadal chciała się mierzyć nie tylko z oczekiwaniami wiernych fanów, ale i sama zrealizować rewolucyjne idee z pogranicza muzycznej świadomości i podświadomości. Nie poznamy, co kryje się za ledwie uchylonymi drzwiami do muzycznego labiryntu, ale te drzwi koniecznie trzeba było otworzyć!


ACT/GIGI

Cezary Gumiński
Cezary Gumiński
Dziennikarz muzyczny i krytyk jazzowy, od 1997 r. współpracuje z magazynem AUDIO. Pisał o muzyce również na łamach magazynów "Jazz", "Jazz Forum", "Machina", "Muza" i "Jazz & Classics". Prowadził audycje i był gościem w PR Pr. 2, Kolor, Radiostacja, Radio Jazz. Był zagorzałym propagatorem kwadrofonii i do dziś słucha z czterech kolumn. Muzyka w jego domu rozbrzmiewa nieustannie, również ze szpulowego magnetofonu. Jest bardziej melomanem niż audiofilem. Najbardziej gustuje w fuzjach jazzu, rocka, etno i klasyki.
Zobacz artykuły autora
Inne płyty tego autora
Gatunki muzyki
Podobne brzmienie
logo logo