W przypadku dwóch pierwszych mogę zrozumieć, że kolejne smętne tematy mogłyby uśpić słuchaczy orkiestrowych aranżacji. Ale dlaczego nie załapała się trzecia piosenka? Nie wiem. Może ma zbyt wyluzowany charakter? W każdym razie, to mój faworyt tej płyty. Co nie znaczy, że wybór innych piosenek budzi wątpliwości.
Wręcz przeciwnie, bo jak tu nie zachwycić sie "Peel Me A Grape", w którym chrypka Diany Krall jest wprost zachwycająca. Czy "All Or Nothing At All", oba z mojej ulubionej płyty "Love Scenes". Są dwa utwory z jedynej płyty koncertowej "Live in Paris". Trzeba przyznać, że na żywo artystka jest trochę mniej skupiona, ale za to swobodniejsza. Kto chce mieć jedną płytę Diany, to jest właśnie ta. A jeśli ma wszystkie, to musi mieć te trzy brakujące do kolekcji piosenki.
VERVE/UNIVERSAL MUSIC