Zaskakujące jest to, że ten wciąż jeszcze bardzo młody chłopak wybrał dla siebie stylistykę, która bardziej pasowałaby do jego rodziców, a nawet dziadków. W jego piosenkach słychać echa muzyki lat 60., klasycznych singer-songwriterów, którzy z gitarą akustyczną w ręku wzniecili niepokój w sercach słuchaczy. Jak twierdzi, bardziej trafia do niego tamten zapomniany już świat niż współczesna muzyka taneczna.
W "In The Event of My Demise" przywołuje Beatlesów, w "Waiting" The Everly Brothers, w "How Soon The Dawn"– Gilberta O'Sulivana, w "Southern Rain" – Johnny'ego Casha, w "The Man On Stage" - Donovana, a w "Hearts That Strain" - Boba Dylana. Klimat jego muzyki doskonale budują na w półakusyczne aranżacje z wykorzystaniem gitary, banjo, fortepianu i smyczków.
Jake Bugg z dużą zręcznością porusza się po krainie folku, country, soulu, bluesa i popu. Nie ma w tej muzyce cienia fałszu, są prawdziwe emocje prawdziwego barda.
UNIVERSAL